Pokomunistyczna nieruchomość

0
81

Oglądałem niedawno rosyjski film „Dureń”, który dosłownie wgniótł mnie w ziemię. Opowiada historię robotnika, który studiuje budownictwo, mieszka z całą rodziną na niewielkiej przestrzeni i w odróżnieniu od niemal wszystkich ludzi wokół, z wyjątkiem własnego ojca, usiłuje zachowywać się przyzwoicie. Dima, bo takie właśnie imię nosi tytułowy Dureń podczas rutynowej inspekcji w jednej z pokomunistycznych nieruchomości odkrywa, że ta wkrótce się zawali. Postanawia zawiadomić o tym fakcie władze, okazuje się jednak, że fatalny stan techniczny w jakim znajduje się budynek wynika w dużej mierze z zaniedbań i przekrętów włodarzy miasta. Dima próbuje samodzielnie powiadomić o tym mieszkańców, jednak ich reakcja jest bardzo daleka od wdzięczności.

„Dureń” świetnie pokazuje rosyjską rzeczywistość, wraz z jej brutalnością, zburzonym systemem wartości i niewyobrażalnym dla Europejczyka rozmiarem patologii. Oglądając go naprawdę cieszyłem się z drogi, jaką po roku 1989 poszła Polska. U nas nie jest wcale tak źle.